– I gdzie ta twoja dilerka? – Mruknął, opierając się o ścianę
klubu.
Stali na bokach lokalu, w ustronnym miejscu, a zegarek w komórce
wskazywał godzinę jedenastą czternaście.
– Najwidoczniej punktualność nie jest jej mocną stroną. –
Odparowała i zaczęła niecierpliwie stukać stopą obutą w czarne botki.
Tkwili przez kolejne sekundy w milczeniu, gdy zza rogu wyłoniła
się damska, zakapturzona postać. Była cała ubrana na czarno, a jej twarz
została przysłonięta szkarłatnymi włosami.
– Aisha? – Rayna zrobiła krok w jej stronę, rozglądając się
dookoła, jakby spodziewała się nadchodzących członków gangu.
Dziewczyna odrzuciła kaptur i popatrzyła na blondynkę czarnymi jak
węgiel oczami. Uśmiechnęła się z wyższością, widząc jej minę, niepewną i
przestraszoną.
– No proszę, wzięłaś swojego chłoptasia. Dziś to on cię
sponsoruje? – Zakpiła, rzucając chłopakowi pogardliwe spojrzenie. – Dobrze się
nią zajmij, ostatnio jest trochę… niezaspokojona.
Aiden zacisnął pięści i ruszył do przodu, kipiąc ze złości. Rayna
powstrzymała go, co było trudne, bo chłopak był od niej dwa razy silniejszy.
– Nie znam jej – syknął jej na ucho, będąc coraz bardziej
podminowany.
– Kasa. Nie będę tu czekać godzinami. Dawaj. – Czerwonowłosa
wystawiła dłoń, charakterystycznym ruchem ponaglając ich do zapłaty.
Rayna uniosła dłoń, uciszając dziewczynę i podeszła krok bliżej,
stając z nią twarzą w twarz. Były prawie równego wzrostu, dzięki nieco wyższym
butom blondynki.
– Myślę, że jednak sobie pogadamy. Shannon nie ma, a ja jestem jej
siostrą, która oczekuje trochę wyjaśnień. – Odparła pewnym siebie tonem, nagle
zdeterminowana, aby dostać to, co chce. Postanowiła lekko nagiąć prawdę o jej
pokrewieństwie z Shann, aby zobaczyć reakcję czerwonowłosej, która mogła
posiadać potrzebne jej informacje.
– Miller? – Prychnęła i uniosła prawy kącik ust. – Idealna
córeczka, ale sorry, Shann na pewno nie chciałaby mieć z tobą nic wspólnego.
Osłupiała. Aiden zauważył jej otępienie, więc zbliżył się do
dziewczyny, stając u jej boku i chcąc dodać jej odwagi.
– Skąd znasz moje nazwisko? – Wyszeptała, podnosząc wzrok.
Nastąpiło milczenie. – Gadaj!
Rayna mocno popchnęła dziewczynę na pobliską ścianę, przez co ta
uderzyła w nią głową, ale ocknęła się i uderzyła blondynkę w twarz. Aiden
odsunął blondynkę od Aishy, której leciała krew z boku głowy i spływała po
obojczykach.
– Ty suko. – Wysyczała i wyjęła pistolet zza paska jeansów.
Rayna i Aiden odskoczyli od niej, nie spodziewając się takiego
obrotu akcji. Ich oddechy były przyspieszone, a serca biły w nierównym tempie.
– Skąd znam twoje nazwisko? – Zakpiła, akcentując każde słowo i
przedrzeźniając jej brytyjski akcent. – Twoja rodzina jest gównem, pływa w nim.
Pozwól, że będę głosem Shannon. Miała samych wrogów. A wiesz dlaczego? –
Zaśmiała się cynicznie. – Bo była wstrętną kurwą, ale na szczęście karma
wróciła i ona nie żyje. Tak, to też wiem. Była taka sama jak wy, myślała, że
wszyscy będą jej sukami na posyłki. Wiem wszystko o niej i o tobie, słodka
dziewczynko. Twoi rodzice powinni zbierać kasę, bo niedługo może im jej
zabraknąć. Zgnijecie, wszyscy. Więcej ode mnie nie usłyszysz.
Zaczęła się wycofywać, cały czas celując do nich z broni. Aiden
miał coś powiedzieć, ale gdy otworzył usta, Aisha zatrzymała się w pół kroku i
opuściła broń.
– A ty, blondasku, lepiej zacznij szukać koszmaru Shannon, zanim
on znajdzie ciebie. Uwierz, niektórym nie warto pomagać, a ty rzuciłeś się
wprost na celownik. Nie mój, a jej. Przypomnij sobie, komu twoja
przyjaciółeczka zalazła za skórę oraz lepiej się pospiesz, bo lista jest długa.
– Postukała w swój nadgarstek i popatrzyła prosto w jego oczy. – Tik, tok.
Zegar tyka.
Zniknęła. Rayna zaczęła się trząść i upadła na kolana, mając cały
czas przed oczami spust pistoletu kierowany w jej stronę. Aiden stał nieruchomo
z pustym wzrokiem wbitym w ziemię. Nasłuchał się tych wszystkich oszczerstw pod
adresem jego przyjaciółki, której śmierć najwidoczniej nie była przypadkiem.
Chciał krzyczeć, uderzyć cokolwiek, zniszczyć cokolwiek, zrobić cokolwiek.
Wszystko, tylko nie stać bezczynnie i być podatnym na atak. Nie przejmował się,
że grozi mi niebezpieczeństwo, które zapowiedziała Aisha. Chciał odszukać
sprawcę i się zemścić.
Rayna nie mogła uwierzyć, że ktoś groził jej rodzinie. To nie były
zwykłe pogróżki, tylko groźby, zwiastujące pomoc w nadchodzącym nieszczęściu
jej rodziców. Dodatkowo, owa osoba wiedziała wiele rzeczy na jej temat, które
mogły zostać wykorzystane w złym celu i doprowadzić do katastrofalnych
następstw.
Aisha także nie zaprzeczyła, gdy Rayna oświadczyła, że jest
siostrą Shannon. Blondynka nie mogła pojąć, jakim cudem rodzice ukrywali przed
nią tak okrutną prawdę. Przecież Shann była chora, tułała się po świecie,
musiała wyjechać aż do Australii, a oni nigdy o niej nie wspomnieli?
– Ona była moją siostrą – wyszeptała z łzami w oczach, a Aiden
przeniósł wzrok na jej klęczącą sylwetkę. – Ona…
Niespodziewanie uklęknął obok niej i objął ją ramieniem. Rayna
wybuchła płaczem i cała się trzęsła z nadmiaru emocji. Zawsze chciała mieć
siostrę. Bratnią duszę, osobę, z którą mogła porozmawiać i plotkować o
chłopakach, wymieniać się ubraniami, bawić się w piaskownicy. To nieistniejące
pragnienie pękło jak bańka mydlana. Nigdy nie poznała Shannon, a dodatkowo nie
wiedząc o ich pokrewieństwie, obserwowała jak umiera na jej rękach.
Ta skrajna sytuacja, w jakiej się znalazła, popchnęła ją do
podjęcia decyzji. Musiała odkryć całą prawdę, walczyć w imieniu Shann i
uchronić nieświadomych rodziców od nieuchronnego, czyhającego na nich
niebezpieczeństwa.
– Pomogę ci. Znajdziemy osobę, o której mówiła Aisha. Nie pozwolę,
żeby krzywdziła kolejnych ludzi. – Przyrzekła, ocierając łzy i pociągając nosem.
– Sam dam radę. Wiem o kogo chodzi i uwierz, to nie jest ktoś z
kim dałabyś radę stanąć twarzą w twarz. To moje brudy oraz Shannon. Idź do
domu, zapomnij o wszystkim i żyj swoim życiem. – Chłopak wstał z ziemi i potarł
palcami skronie. Ciężko westchnął i wystawił rękę, aby pomóc podnieść się
blondynce.
– Jak mam teraz żyć? Moja rodzina jest na celowniku i ja także, a
jakbyś zapomniał, oboje nie mamy czystego konta. – Podniosła głos i otrzepała
się z ziemi, która pobrudziła jej spodnie.
– Spotkajmy się wieczorem u ciebie. Podsumujemy informacje,
zobaczymy co da się zrobić. – Odparł, poddając się. – Przyniosę ci nowy
telefon, daj mi ten, zajmę się nim.
Niepewnie położyła urządzenie na jego otwartą dłoń, ale wiedziała,
że komórka może przysporzyć jej kolejnych kłopotów. Aiden schował ją do tylnej
kieszeni jeansów i przeczesał dłonią włosy.
– Wsiądź w pierwszą lepszą taksówkę i idź prosto do domu, nie
odwracaj się, zachowuj spokój i nie wychodź nigdzie, dopóki nie przyjdę. Nie
wiadomo czy Aisha miała wsparcie.
Rayna pokiwała głową, będąc nadal oszołomiona tym, co się zdarzyło
i tym, co dopiero może mieć miejsce. Właśnie brała udział w czymś, co
wykraczało poza wszelkie granice, jakich dotąd przestrzegała. Czuła się jak
podczas wojny gangów, jak przestępczyni, kryminalistka. Jednak poczucie, że
może być obserwowana albo śledzona przez osoby, które mogą być wspólnikami
czerwonowłosej dilerki, przysparzała ją o przyspieszone bicie serca i
wywoływała ogromną panikę.
Rozeszli się, każdy poszedł w przeciwną stronę. Rayna szybko
złapała taksówkę i podała adres, marząc o tym, aby znaleźć się w bezpiecznym
mieszkaniu.
Z samochodu wybiegła, potykając się o własne nogi, które stały się
niczym z waty. Oczami wyobraźni widziała jak ktoś do niej strzela albo zachodzi
od tyłu i porywa, a potem zabija. Czuła na sobie nieproszone spojrzenia, a po
jej plecach spływał zimny pot.
Drogę na poddasze pokonała w ciągu paru sekund, przeskakując
schody o parę stopni i głośno dysząc. Gdy zamknęła za sobą drzwi, zakluczyła je
na wszelkie możliwe kombinacje i odetchnęła z ulgą. Pozostawało jej czekać do
wieczora, aż odwiedzi ją Aiden i omówią plan działania.
Od paru dni nie chodziła ani na uczelnię, ani do pracy. Wiedziała,
że w tym drugim miejscu nie ma się już po co pokazywać, ponieważ szef dawno ją
zwolnił, a z racji tego, że nie odbierała od nikogo telefonów, nie zdążył
pewnie jej tego oficjalnie powiedzieć.
Gdy nie chodziła do pracy, nie miała pieniędzy. Także na uczelni
nie miała czego szukać, bo nie posiadała funduszy, aby opłacać swoją dalszą
naukę. Tu pojawiał się problem związany z mieszkaniem i czynszem, który musiała
co tydzień opłacać. To wszystko zwaliło się na nią tak nagle, że nie zdążyła
rozważyć wszystkich „za” i „przeciw”.
Ogarniała ją niemoc, ale także wściekłość i pragnienie zemsty na
tym, kto zabił jej siostrę. Najwidoczniej były bliźniaczkami, skoro wyglądały
niemal identycznie. W jej oczach ponownie zakręciły się łzy, na wspomnienie
tego co mogła mieć, a bezpowrotnie straciła.
W tamtym momencie nienawidziła swoich rodziców. Bezczelnie
zaprzeczyli, gdy napomknęła o Shannon i ciągle brnęli w kłamstwie. Rayna nagle
zerwała się z kanapy, na której siedziała i ruszyła do sypialni, gdzie na łóżku
leżał jej stary laptop.
Weszła na Skype i wyszukała na liście kontaktów matkę. Nawiązała
połączenie i czekała na odpowiedź. Cała kipiała ze złości, chciała otrzymać
wyjaśnienia, przeprosiny, cokolwiek. Nie miała siły oglądać tej udawanej
bezradności i żałości, za którą ukrywali się jej rodzice, gdy uważali coś, za
sprawę nie wartą wspomnienia. Jej siostra była warta rozmowy.
Na ekranie pojawiła się zaspana twarz matki, która najwidoczniej
dopiero wstała, bo leżała w łóżku. Podczas, gdy w Sydney była godzina
szesnasta, w Londynie zegar wskazywał ósmą.
– Hej mamo. – Przywitała się grzecznie, ale w jej głosie wyczuwało
się napięcie i chłód.
– Nie powinnaś być w pracy, o tej porze? – Napomknęła niezbyt
miłym tonem i westchnęła ciężko, patrząc się w dal. Chwilę później w ekranie
pojawiła się uśmiechnięta postać mężczyzny.
– Rayna, kochanie, coś ostatnio często nas nawiedzasz. –
Zażartował i usiadł na łóżku obok leżącej żony.
– Mam swoje powody – zaczęła i wzięła głęboki oddech. – Dlaczego
nie powiedzieliście mi o Shannon, mojej siostrze bliźniaczce?
Nastąpiła przytłaczająca cisza, pełna napięcia. Rayna zauważyła na
twarzy rodziców głęboki szok na dźwięk wymienionego imienia. Wiedziała, że
wiedzą o co jej chodzi i ostatkami sił próbują zachować pozory zdziwienia.
– Kurwa, wiedziałam. – Zachłysnęła się powietrzem i pokręciła z
niedowierzaniem głową.
– Język, Rayna! – Syknęła matka i podniosła się do pozycji
półsiedzącej. Zacisnęła usta w wąską kreskę i posłała w stronę ekranu
piorunujące spojrzenia.
– Naprawdę? Tylko to cię obchodzi? – Wyjąkała, bliska łez. Widząc
ich obojętność, tłumione emocje wzięły górę. – Miałam, kurwa, siostrę. Nie
powiedzieliście mi o niej nic! Kompletnie nic! Mało tego! Oddaliście ją,
wyrzuciliście na bruk jak brudnego psa, trędowatą. Bo co? Dlatego, że miała
problemy? Była chora?
Po policzkach Rayny ponownie popłynęły łzy, ale szybko je
starła, zirytowana tym, że ciągle płacze. Jej twarz stała się maską negatywnych
emocji, które przejęły władzę nad bezsilnością i łzami.
– Zrobiliśmy to, co należało zrobić. – Matka Rayny przeszła do
kontrataku, a jej mąż siedział obok i schował twarz w dłoniach. Gdy próbował
opanować szalejącą kobietę, został obrzucony stekiem przekleństw i wykluczony z
rozmowy. – Była psychicznie chora, a ty, niewdzięcznico, tak nam teraz się
odwdzięczasz? Chciała cię zabić, od bachora miała urojenia i próbowała cię
poddusić!
Rayna zamarła z otwartymi ustami, słysząc słowa, jakie kierowała w
jej stronę matka. Sam fakt, że Shannon próbowała ją zabić, wstrząsnął
dziewczyną, ale to było tylko pierwsze wrażenie. Potem stała się bardziej
wściekła na rodziców, że nic z tym nie zrobili.
– Trzeba było ją leczyć! A nie wykreślać z naszego życia! A gdybym
to ja była chora? Hm? Wypierdolilibyście mnie na ulicę, bo byłabym inna? –
Zaśmiała się histerycznie i przeczesała nerwowo włosy. – No tak, po co
wykosztowywać się na leczenie córki, skoro można ją oddać i mieć jeszcze jedną
sztukę, identyczną, sprawną i przy zdrowych zmysłach.
– Jesteś taka rozpieszczona i płytka. – Żachnęła się kobieta,
ignorując krzyki męża, który próbował ją przywołać do porządku. – Nic w życiu
nie osiągnęłaś. Uważasz, że małomiasteczkowa, prosta dziewczyna jak ty coś
wywalczy? Ledwo wiążesz koniec z końcem, śmiesz wyłudzać pieniądze od rodziców,
podczas gdy wyprowadziłaś się na koniec świata, udając wielce dorosłą? Jesteś
śmieszna i nie…
Rayna zamknęła laptopa z pustym hukiem i rozpłakała się na dobre.
Miała dość oszczerstw, które usłyszała od własnej matki. Prawdy, która nigdy
nie została wypowiedziana i tego, co myślała o niej kobieta. Czuła ciężar na
sercu, nagłą samotność i bezużyteczność. Zaczęła wierzyć w to co usłyszała i
analizować słowa, którymi została opisana.
Niespodziewanie rozległ się przeciągły dźwięk dzwonka do drzwi, a
jej serce zabiło dwa razy mocniej. To mógł być Aiden, ponieważ była już
siedemnasta, ale równie dobrze osoba za drzwiami mogła być zupełnie inna.
Cicho podeszła ku źródłu dźwięku i spojrzała przez wizjer.
Zobaczyła znajomą blond czuprynę, na której widok odetchnęła z ulgą. Przetarła
powierzchownie zaschnięte łzy i otworzyła drzwi.
– Witaj wspólniczko… Znowu płakałaś?
Rayna uśmiechnęła się słabo i zaprosiła go do środka, ignorując
poprzednie pytanie. Zaproponowała mu coś do picia, ale chłopak uparcie
oczekiwał odpowiedzi na jego pytanie.
– Ej, co się stało? – zapytał z troską i chwycił ją za nadgarstek,
aby obrócić dziewczynę w swoją stronę.
– Nic. – Burknęła, spuszczając wzrok. Nie chciała wyjść na wielką
płaczkę, która całymi dniami użalała się nad sobą.
– To przez tą sytuację z Aishą? Nie bój się, ona nie działa w
pojedynkę i nie wygląda na taką, która robi pierwszy krok.
– Słabe pocieszenie. – Rayna parsknęła wymuszonym śmiechem i
ruszyła do salonu. – Dobra, jaki jest plan?
Aiden zajął miejsce na kanapie naprzeciwko siedzącej blondynki i
oparł łokcie na kolanach.
– Zanim przystąpimy do jakiekolwiek działania, muszę wyjawić ci
tajemnicę, której dotrzymanie obiecałem Shannon. Wiem, że łamię przysięgę, ale
musisz wiedzieć o zdarzeniu, które zniszczyło Shannon od środka. Musisz poznać
ciemną stronę tej historii.
~~*~~
Rozdział
szósty pojawił się tydzień później, więc trochę spięłam poślady i wyrobiłam się
szybciej :) Nie gwarantuję, że siódemka pojawi się w takim samym czasie, bo po
zakończeniu roku szkolnego będę trochę zalatana (shopping w większym mieście,
kobietki zrozumieją ten szał ;) )
Ah,
jak ten czas szybko zleciał, za parę dni wakacje. Ja nadal nie mogę w to
uwierzyć, a wy?
Jak
wasze średnie, gdzie udajecie się dalej (jeśli kończycie jakąś szkołę)?
Jakieś
plany na wakacje? Piszcie!
A,
jakbym zapomniała. Jak wrażenia po rozdziale? Jest trochę odpowiedzi na wasze
pytania?
Tak w
ogóle mam pomysł na ff o DARACH ANIOŁA! Eh, zabijcie mnie, jednocześnie mam
także plan zrealizować ff o TO i TW - "Can you hear me", którego
okładka już jest na Wattpadzie. Cóż, to drugie musi się zdarzyć, skoro już
podjęłam kroki ku jego realizacji. Ale wiedzcie, że mam pomysł na DA!
Dobrze, że Rayna dowiedziała się prawdy o siostrze. Tylko szkoda że od Aishy, a nie od rodziców. A matka zamiast normalnie z nią o tym porozmawiać jeszcze ją źle oceniła. Ojciec by pewnie normalnie z nią o tym porozmawiał.
OdpowiedzUsuńRayna i Aiden mogą się znaleźć w niebezpieczeństwie przez Aishę. Albo może już się znaleźli. Nie wiadomo do czego ona jest zdolna.
I ciekawe skąd Aisha zna rodziców Rayny.
Czekam na kolejny rozdział.
Ile informacji! No, ale dobra. Od początku.
OdpowiedzUsuńRayna jest siostrą Shannon. No to właściwie były moje podejrzenia, a nie wiem czy to wcześniej pisałam, najwyżej się powtórzę, mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza. :D Uwielbiam takie wątki. Sama się przestraszyłam, gdy Aisha wyciągnęła pistolet. Myślałam już, że strzeli i biedna Rayna wyląduje w szpitalu z kulą w jakiejś części ciała. Całe szczęście nic się nie stało! Aiden zaczyna zdobywać moją sympatię! :) Zachowuje się inaczej niż we wcześniejszych rozdziałach, ale to dobrze. Coś czuję, że z Rayną stworzą zgraną drużynę.
No i rodzice Rayny. Jej matka zareagowała w okropny sposób! Już pomijając fakt jak potraktowała swoją chorą córkę, no ale żeby zacząć oczerniać Rayne, która jedynie dowiedziała się prawdy. Miała prawo do złości.
No i kurcze, co to za sekret?!
O doskonale rozumiem szał zakupów! Oby były udane! :) Ja czekam z niecierpliwością na siódmy rozdział. Życzę dużo weny. Pozdrawiam!:*
Wowow. Matka Rayny musi mieć sporo na sumieniu, skoro zareagowała w taki sposób. Dziś nie stać mnie na konstruktywny komentarz (gh, ostatnio piszę to coraz częściej). Ale super rozdział :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia w zakupach (tak, to bardzo ważna rzecz w życiu każdej kobiety xD), weny na dalszy rozdział oraz te FF i miłych wakacji (tak jakbym później zapomniała to napisać).
Buziaki ;)
Porzeczkowy Sorbet
Nieładnie kończyć rozdział w takim momencie. W następnym rozdziale sekret!, od razu na początku. Jak już się pojawia broń to robi się ciekawiej, przynajmniej wiadomo, że to siostry już, ale reakcja matki, to szok. Mam nadzieję, że dasz jakieś naprawdę fajne wytłumaczenie zachowania Shan, że chciała siostrę zabić etc. :D
OdpowiedzUsuńDobra, powodzenia na zakupach, wydaj mało, zgarnij dużo :). Oby Ci weny starczyło na te wszystkie FF :).
Witam :)
OdpowiedzUsuńDostałam od Ciebie zaproszenie, za które bardzo dziękuję! Co prawda dostałam je jakiś czas temu, ale ostatnio mam taki czas, e ciągle gdzieś biegam i nie mam czasu usiąść na tyłu.
Przeczytałam rozdziały, ale skupię się na jednym komentarzu tu i od razu przepraszam jeśli będzie chaotyczny i niezrozumiały, ale mam cichą nadzieje że sie połapiesz! :)
Przepraszam też jeśli coś pokiełbaszę z imionami bohaterów, bo sa bardzo niespotykane!
Zacznę od tego że zaczynając czytać ten blog, w ogóle się nie spodziewałam na co się piszę! Czyta się to z poniekąd zapartym tchem bo w każdym rozdziale w którymś momencie jest nagły zwrot akcji który zaskakuje wszystkich, albo nagle pojawia się jakąś informacja która rozwala mózg. W pozytywnym sensie!
W dodatku piszesz bardzo lekko i miło się to czyta.
Zaczynając od bohaterów, muszę zacząć od Aidena! Po pierwsze dlatego że kocham to imię, kocham bohaterów o tym imieniu, sama mam u siebie takiego jednego Aidenka ;P
Z początku jakoś średnio go lubiłam, ale z drugiej strony wyczekiwałam momentu z nim. Aż w którymś momencie stwierdziłam że jest go zdecydowanie za mało! xD
Ale skromnie powiem że to mój ulubiony bohater :3
Aisha mnie zaskakuje, ale chyba nic nie przebiło spluwy! Aż przeczytałam to dwa razy, czy czasem nic nie poplątałam. Chyba jeden z największych zwrotów akcji.
Rayana (jeśli źle napisałam imię wybacz!)> Kurczę, nie wiem. Bardzo ją lubię. Nie wiem czemu ciągle kręci z tą Aishą jak ona ciągle wkopuje ją w większe tarapaty. Ale samą Rayanę lubię bardzo, choć miałam momenty gdzie pukałam się w czoło mówiąc do ekranu "Głupia?!". tak jak na przykłąd było z braniem tego telefonu ;)
Wspomnę jeszcze o rodzicach. Bo nie sposób o nich nie wspomnieć. Ciśnie mi się jedno pytanie: Co ona tam jeszcze robi i czemu nie spierniczy gdzie pieprz rośnie?!
Rety, rozpisałam się, zaraz BS mi powie że mam za długi komentarz żeby opublikować xD
Tak więc, zaraz sobie zaobserwuję i wkleję Cie do polecanych linków u siebie na blogu. Jeśli możesz, to informuj mnie? u mnie? Tylko od razu wspomnę że ostatnio czytam z opóźnieniem rozdziały bo jak pisałam na górze, jestem ostatnio w biegu bez siedzenia :)
W wolnej chwili, jeśli masz chęć, zapraszam do siebie. Piszę kryminało-romanso-przygodwy.. cosiek? :D Może przypadnie Ci do gustu. Akcja rozgrywa się średnio szybko, ale najpierw chciałam przedstawić dobrze bohaterów i ich relację, niedługo pojawi się więcej akcji.
Tatuaż z Motylkiem!
Katalogowy Świat
Pozdrawiam i życzę kupę weny!
No dobra, po kolei.
OdpowiedzUsuńCzyli to, że Shann i Rayna były siostrami jest już oficjalne. To dobrze, jedno pytanie mam z głowy. Ale jak to zwykle bywa, rodzą się kolejne.
Cofam to, co poprzednio napisałam o Aidenie. Teraz doceniam to, że chce współpracować z Rayną, a nawet że troskliwie pyta, dlaczego płakała. Może widzi w niej namiastkę swojej Shannon? No, może nie taką całkiem namiastkę, skoro dziewczyny były w zasadzie identyczne. :D
Matka Rayny - szkoda słów. Scyzoryk mi się otwiera w kieszeni, kiedy czytam o takich ludziach, a niestety takich tekstów coraz więcej. Nie rozumiem, jak mogła tak potraktować drugą córkę, tak samo jak nie rozumiem tego, że zwyzywała tę pierwszą od najgorszych. Na miejscu Rayny nigdy w życiu już bym się do niej nie w odezwała. Nawet nie starałabym się udowadniać, że jestem sobie w stanie poradzić bez niej, bo to nic by dla niej nie znaczyło. Ona wciąż widziałaby w niej nieudacznika. Żałosna kobieta...
A teraz wybacz, idę poczytać o ciemnej stronie historii Shannon (jakby ta dotychczasowa nie była wystarczająco ciemna). :)
Nie spodziewałam się większej roli Aishy w tym wszystkim.
OdpowiedzUsuńRayna chyba za szybko oceniła rodziców. Nigdy nie wiadomo.
A jednak dobrze zrobiła...
Mhhm... Robi się coraz bardziej niebezpiecznie.
Akcja się rozkręca. Polubiłam Aishę, lubię takie postacie, przesycone nienawiścią. Jest dobitna, nie uwija w bawełnę, mówi prostu z mostu. "lepiej zacznij szukać koszmaru Shannon, zanim on znajdzie ciebie." - naprawdę, genialnie ujęte.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że Aiden ją przytuli. Wcześniej był wobec niej, taki ostry, nie przewidywalny, tajemniczy. Jakby podświadomie czuł, że to początek końca.
Zaskoczyła mnie Aisha, bo skoro tyle wiedziała, to po co się narażała i przychodziła na to spotkanie? Czyżby tylko po to, by sobie pogadać? Przecież nawet nie żałowała S, nie lubiła jej, to co ją teraz obchodzi jej siostra i rodzina tej siostry. To trochę niejasne jak dla mnie. Takie cuda wianki na kijaku.
OdpowiedzUsuńNatomiast podobała mi się bardzo reakcja Aidena, to że chciał pocieszyć dziewczynę.
Zaangażowanie twojej bohaterki przypomina mi trochę Wojtka Malinowskiego z blogu Tysia, z "Sagi Gangsterzy", bo on też się tak mocno zaangażował w pewną sprawę, że zaczął wchodzić buciorami w cudze życie, a jednocześnie olewać swoje i w swoim sobie robi problemu, nie stawia się w pracy itd. Tak więc zainteresowanie to jedno, ambicje to drugie, chęć poznania prawdy to trzecie, ale nie ma co popadać w obsesję, a zarówno twoja bohaterka jak i ten Wojtuś w nią popadli i ten zabieg akurat bardzo mi się podobał, bo często jest tak, że angażujemy w coś siebie 100%, a jednocześnie zapominamy o swoich obowiązkach i potrzebach.
Nadrabiał opowiadanie. Uważam, że na to zasłużyłaś, bo byłam tu od początku, a nagle zniknęłam. No więc co myślę o tym opowiadaniu?
OdpowiedzUsuńRodzice Rayny to paskudni, płytcy ludzie i jeżeli wyrzucili Shannon tylko dlatego, ze była chora to zasłużyli na wszystko, co najgorsze. Wiem, to straszne myślenie, ale nie potrafię inaczej.
Szkoda mi Rayny, ale dobrze, że ktoś jej pomaga. Miałaby przerąbane, gdyby była zupełnie sama.
Pozdrawiam, Dora.
cursed-child.blogspot.com
36 yr old Programmer III Isahella Babonau, hailing from Vancouver enjoys watching movies like Not Another Happy Ending and Sailing. Took a trip to Archaeological Site of Atapuerca and drives a Ferrari 340 MM Competition Spyder. zerknij tutaj
OdpowiedzUsuń