Gdy po ponownej, nieudanej próbie zrobienia idealnego upięcia, włosy
Rayny nadal nie dały się poskromić, postanowiła zostawić je rozpuszczone. Sama
nie wiedziała, dlaczego tak bardzo przejmuje się przygotowaniami do spotkania.
Po przyjściu z pracy wyszukała w internecie kluby, które mogła
zaproponować na wspólne wyjście ze znajomym Shannon. Musiała jakoś poznać jego
imię, ponieważ gdy przyjdzie co do czego, mogła zaliczyć wielką wpadkę.
Po trzydziestu minutach spędzonych przed lustrem i otwartą szafą,
była gotowa. Teoretycznie, ponieważ cała drżała, a jej dłonie wystukiwały
nieregularny rytm na kolanie, gdy jechała taksówką na ustalone miejsce.
Była dwudziesta, a neon z nazwą klubu nad wejściem rozświetlał
nocną poświatę. Nie był to lokal wysokich lotów, głównie dlatego, że nie
miałaby pieniędzy na opłacenie samego wejścia, a co dopiero drinka, gdyby
zachciała się napić. Nie piła często, tylko okazjonalnie, ponieważ miała słabą
głowę i kac morderca prześladował ją przez parę dobrych godzin.
– Hej Shann! – Usłyszała głos blondyna, który odnalazł ją w tłumie
ludzi. Chwilę potem prowadził ją do siedzeń w rogu klubu, gdzie można było
odbyć spokojną rozmowę. Bała się pytań i swoich odpowiedzi. Jeden niewłaściwy
krok i może ponieść poważne konsekwencje. Jakby jej życie nie było
wystarczająco skomplikowane, mruknęła w myślach.
– Więc o czym chciałeś rozmawiać? – Zaczęła, niepewnie
upijając łyk napoju, który zamówił dla niej chłopak. Nie miała zamiaru wypijać
całego, ponieważ skutkowałoby to rozwiązłością języka, a tego przecież nie
chciała.
– Słuchaj. – Przeczesał palcami włosy i pochylił się w jej stronę.
Siedzieli naprzeciwko siebie, a Rayna musiała przyznać, że
naprawdę dobrze wygląda. Od razu zganiła się w myślach za takie stwierdzenie i
wróciła do wpatrywania się w blat stolika, który był granicą między dwójką
siedzących ludzi.
– Wiem, że wszystko jest dla ciebie ciężkie, ale cholera… Nie
odbierałaś, wyobrażasz sobie jak się bałem? Nie mówiłem nic twoim rodzicom, ale
będziesz musiała się u nich stawić. Są zaniepokojeni twoim stanem, który
powinien być pod stałą kontrolą.
– Wszystko jest w porządku. – Uśmiechnęła się z przymusem, chcąc
zachować jak najlepsze wrażenie. Nie wiedziała o jakim stanie mówił chłopak,
ale coś poważnego działo się z Shannon.
– Nie kłam – zaoponował, wlepiając w nią swoje ciemnozielone
spojrzenie. – Obserwowałem cię przez ten czas, zanim się odcięłaś. Jesteś chora
Shann, przecież wiesz.
– Słuchaj, czuję się dobrze…
– Shannon, cholera, dobrze? Wiesz co zrobiłaś i jak to na ciebie
wpłynęło, a ja muszę cię kryć. To nie jest dla mnie łatwe, ale obiecałem ci, że
ta sprawa nigdy nie wyjdzie na światło dzienne i obietnicy dotrzymam. Jednak
utrudniasz mi to, znikając – syknął przyciszonym głosem i zacisnął ręce w
pięści.
– Przepraszam. – Westchnęła i odruchowo nakryła jego dłoń swoją.
Domyślała się, że to zrobiłaby Shannon w takiej sytuacji. Chyba.
– Nie musisz. Będę zawsze dla ciebie, o każdej porze dnia i nocy.
Uśmiechnęła się lekko, ale szczerze. Chłopak był świetnym i dobrym
człowiekiem, kimkolwiek dla zmarłej dziewczyny był – przyjaciel czy chłopak,
miała wielkie szczęście, mając kogoś takiego przy swoim boku. Rayna pożałowała,
że nigdy nie spotkała bratniej duszy, która byłaby dla niej wsparciem.
– Od początku miałem ci zadać to pytanie, ale uznałem, że to
nieodpowiednie. Jednak ciekawi mnie… – Wpatrywał się intensywnie w blondynkę,
której serce momentalnie przyspieszyło. Odkrył coś? Jakąś niezgodność? – Nosisz
doczepy?
Zamarła, przypominając sobie włosy Shannon i rzeczywiście, były
krótsze. A przecież nie mogły urosnąć do takiej długości w krótkim czasie.
– Tak, postanowiłam coś zmienić – oznajmiła znudzonym tonem i
upiła kolejny łyk alkoholu.
Chłopak zawołał barmana, który przechodził parę metrów dalej i
złożył zamówienie na kolejnego drinka.
– Jak już rozmawiamy, dzwoniłaś do Jess? – zapytał, rozsiadając
się wygodnie na swoim krześle i jakby od niechcenia przesunął wzrokiem po
tłumie.
– Hm, ostatnio nie miałam czasu. – Mruknęła i poprawiła włosy,
tak, aby opadały bardziej na twarz i ukryły jej zaróżowienia na policzkach.
– Szkoda. – Odparł blondyn i wypił jednym haustem drinka, którego
właśnie mu przyniesiono. – Idziemy stąd? Strasznie tu nudno.
Skinęła głową i chwyciła torebkę leżącą obok. Ruszyli w kierunku
wyjścia, przepychając się przez grupę ludzi zajmujących miejsce przy drzwiach.
Gdy znaleźli się na zewnątrz, chłopak zaproponował jej spacer. Zgodziła się i
rozkoszowała ciepłym, nocnym powietrzem. Nawet wysokie szpilki, w których
pokonywała kolejne kroki, nie zepsuły jej nastroju, pomimo, że nie były
najwygodniejszym obuwiem na przechadzki.
Nagle przystanął w miejscu i zwrócił się twarzą w jej stronę. Cały
kipiał od wstrzymywanego gniewu, a usta miał ściśnięte w wąską kreskę.
– A teraz powiedz mi, do cholery kim jesteś i gdzie jest Shannon.
Osłupiała, dopiero po paru sekundach zdając sobie sprawę z tego,
co właśnie do niej powiedziano. Koniec, została nakryta, a teraz była zgubiona
na amen.
– Mogę wyjaśnić…
Przerwał jej, ponieważ przyparł ją do muru budynku, obok którego
przechodzili. Nie miała możliwości ucieczki, ponieważ jego uścisk był mocny i
stanowczy. Bała się, że coś jej zrobi, przecież ludzie w furii robią różne
rzeczy.
– Co zrobiłaś z moją przyjaciółką i dlaczego się pod nią
podszywasz, ty mała, podstępna…
Krzyczał prosto w jej twarz, a ona nie mogła zebrać słów, aby
wyrazić to, co chciała mu przekazać. W tamtym momencie najodpowiedniejszym
wyjściem było powiedzenie prawdy. Bolesnej, okrutnej, ale prawdy.
– Ona nie żyje! – wrzasnęła, a pojedyncze łzy poleciały po jej
policzkach. W swojej głowie wciąż widziała obraz martwej dziewczyny, moment,
gdy skacze i jak uderza o ziemię z głośnym hukiem. Bezwład jej ciała, gdy ją
dotykała, posiniaczona i zakrwawiona twarz, pełno krwi – takiego widoku nie da
się ot tak wymazać z pamięci. Szczególnie, będąc tego świadkiem.
– Kłamiesz! Jeśli jej coś zrobiłaś to już nie żyjesz, sam cię
załatwię – warknął i potrząsnął nią tak, że uderzyła tyłem głowy o ścianę.
Jęknęła cicho i zacisnęła oczy, bojąc się tego, co może nastąpić później.
Ludzie przechodzili parę metrów dalej, ale nikt nie zareagował.
Może fakt, że znajdowali się blisko klubu, wyjaśniał ich zachowanie – wszyscy
myśleli, że są tylko pijaną parą ludzi, którzy niewinnie się przepychają.
Jednak sytuacja była poważna, na tyle, że wściekły chłopak był gotów
przekroczyć wszelkie granice.
– Proszę, przestań – szepnęła i popatrzyła na niego załzawionymi
oczami. Gdy nie reagował, postanowiła działać. – Widziałam jak popełnia
samobójstwo. Chciałam jej pomóc, ale nie dałam rady. Nie zdążyłam powiadomić
policji, a ona skoczyła z wieży zegarowej. Podbiegłam do niej, chcąc sprawdzić
czy żyje, ale niestety tak nie było.
Poczuła jak palce chłopaka wbijają się w jej ramię, a jego wzrok
stawał się pusty i zamglony.
– Gdy zobaczyłam jej twarz, byłam przerażona. Ona była identyczna.
Niczym lustrzane odbicie. Byłam w szoku, nie działałam racjonalnie. Wzięłam jej
komórkę i uciekłam, chciałam dowiedzieć się z niej czegoś, co mogłoby wyjaśnić
to podobieństwo. To zdarzenie doprowadziło mnie do szaleństwa, nie mogłam
pozbierać myśli, ciągle miałam i mam jej obraz w głowie. Przepraszam, że ją
udawałam, ale popełniłam błąd, wiem, że teraz zadzwonisz na policję i mnie pozwiesz,
ale proszę, uwierz mi.
Blondyn puścił ją, na co zareagowała błyskawicznie, odsunęła się
od niego o metr i z trudem łapała powietrze. Chłopak stał na środku chodnika ze
wzrokiem wbitym w ziemię. Chwilę potem z całej siły uderzył pięścią w ścianę
budynku, po czym syknął z bólu, a po jego policzkach popłynęły gorzkie łzy.
Rayna przyglądała się tej sytuacji, nie wiedząc co zrobić. Bała się podejść,
ponieważ był niepoczytalny i zdruzgotany oraz mógł zrobić jej krzywdę.
– Naprawdę bardzo mi przykro. – Spuściła wzrok i westchnęła cicho.
– Nie wiedziałem, że posunie się do tego stopnia, nie wiedziałem…
– Kiwał gwałtownie głową, jakby chciał z niej wyrzucić najczarniejsze myśli.
Uwierzył w to, że jego przyjaciółka umarła i że to dzieje się naprawdę.
Widocznie w głębi duszy zdawał sobie sprawę, że mogła to zrobić.
– Ja…
Uciszył ją ruchem ręki i odwrócił się do niej plecami. Cała
sylwetka blondyna była napięta, emanowała od niego wściekłość, żal, smutek i
niedowierzanie.
– Po prostu idź.
Rayna uszanowała jego prośbę i ruszyła przed siebie. Parę metrów
dalej zdołała zatrzymać jedną z taksówek. Gdy pojazd zatrzymał się pod jej
domem, zapłaciła kierowcy i wysiadła z samochodu. Z trudem dotarła na poddasze
kamienicy, gdzie zamknąwszy się na cztery spusty, opadła na łóżko. Nie mogła
pojąć tego, jak w ciągu dwóch nocy jej życie uległo tak ogromnej zmianie.
Wplątała się w sieć kłamstw i intryg oraz zmieniła się w osobę, którą nigdy nie
spodziewała się być. Czy mogło być gorzej? Owszem, wiedziała, że przyjaciel
Shannon może powiadomić policję i przedstawić całą sytuację. Bała się tego,
ponieważ nigdy nie brała pod uwagę faktu, że może być oskarżona o jakiekolwiek
poważniejsze przewinienie, a co dopiero podszywanie się pod kogoś i ucieczka z
miejsca zbrodni.
Wstała z posłania i umieściła laptop na swoich udach.
Śmierć dziewczyny w Sydney.
Kliknęła w pierwszy lepszy serwis informacyjny i zjechała na dół
strony. Po kilkuminutowym szukaniu i wpisywaniu kolejnych fraz do wyszukiwarki,
znalazła to, czego szukała.
W sobotę wieczorem, pod wieżą zegarową około godziny
czwartej trzydzieści nad ranem, znaleziono ciało dwudziestoletniej dziewczyny.
Pierwsze badania uznają zgon wskutek krwotoku wewnętrznego, spowodowanego
upadkiem z dużej wysokości. Dokładniejsza analiza i jej wyniki będą dostępne w
ciągu dwudziestu czterech godzin. Nie znaleziono żadnych dokumentów tożsamości
ani rzeczy, które pozwoliłyby określić dokładniejsze informacje na temat
zmarłej.
Rayna przeczytała artykuł dwa razy, po czym kliknęła w zdjęcie,
przedstawiające zakrwawioną twarz blondynki. Wyglądała gorzej niż ją
zapamiętała, o ile to możliwe. Z hukiem zamknęła klapę laptopa i położyła go na
szafce nocnej. Opadła na łóżko i wpatrywała się w sufit, rozmyślając nad
dalszym przebiegiem sytuacji.
Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk przychodzącego sms’a, którego treść
kompletnie zaskoczyła Raynę.
Od nieznany: Musimy porozmawiać. Skoro zaczęłaś tą gierkę, ty ją
skończysz. Jutro o 8 pod barem, w którym pracujesz. Czekaj na tyłach.
Pomimo, że wiadomość została wysłana z numeru nieznanego, Rayna
wiedziała, że to przyjaciel Shannon, który wcześniej wysyłał jej sms’y.
Ciekawiło ją, czemu dziewczyna nie zapisała sobie jego imienia, skoro byli tak
blisko.
Wzięła głęboki wdech, a jej palce znieruchomiały nad ekranem. Nie
wiedziała co zrobić, ale czuła, że musi podporządkować się warunkom chłopaka,
ponieważ może wpakować się w większe tarapaty.
Zrezygnowała z napisania czegokolwiek. Przewidziała, że nie zaśnie
spokojnie, więc połknęła tabletki i położyła się. Musi opuścić poranne wykłady
i pójść na spotkanie, które nie wydawało jej się być przyjemnym i bezpiecznym.
~~*~~
Przepraszam za opóźnienie w dodawaniu rozdziałów, ale ostatnie dni
i zgaduję, że kolejne parę tygodni także, były harówką na poprawienie ocen. Niestety,
teraz taki ciężki czas, ale po wakacjach liceum, więc trzeba się zebrać i dać z
siebie wszystko. Mam 5 pomysłów na fabuły kolejnych "krótkich
historyjek", więc nie będziecie narzekać na monotonię, jeśli uda mi się je
zrealizować.
Dziękuję za wszelkie komentarze, które zostawiacie pod moimi
postami, cieszą one moje serducho! Oczywiście zaglądam na blogi tych, co
poświęcili chwilę na moje "wypociny", ponieważ uważam, że jest to
sprawiedliwe rozwiązanie i obie strony w taki sposób mogą zdobyć wiernych
czytelników.
Pozdrawiam i do napisania!
Dellirah
No więc tak czytam te Twoje "wypociny" i stwierdzam że ciekawie :V.
OdpowiedzUsuńTrochę się to tylko kupy nie trzyma. Okej, że będąc w szoku Rayna zabrała telefon i dokumenty dziewczyny która wyglądała tak jak ona, okej że chciała się dowiedzieć kim ona była, ale motyw z tym że tak ochoczo poszła na spotkanie z tym kolesiem wydaje mi się trochę naciągany. Dobrze że zorientował się że Rayna to nie Shannon, to trochę ratuje sytuacje. No ale to dopiero trzeci rozdział, więc myślę że wszystko rozwinie się w ciekawy sposób (mam nadzieje że ten short nie będzie tak bardzo short i nie skończy się na pięciu fragmentach :P).
Pozdrawiam z Porzeczkowy Sorbet
Z moich aktualnych planów to opowiesc powinna miec ok.10-15 rozdzialow, wiec mysle, ze nie bedzie zle :) Takie krotkie formy sa dla mnie nowoscia, wiec nie chcialabym przeciagac akcji na sile, tym bardziej, ze mam wiele pomyslow na inne historie.
UsuńDziekuje za twoj komentarz i ciesze sie, ze jestes ze mna :)
Pozdrawiam
Dellirah
Pisałam komentarz, a czemu się nie dodał to nie wiem :(.
OdpowiedzUsuńW każdym razie późno, ale lepiej tak niż wcale :).
Brawo dla chłopaka, że się ogarnął, jakby tego nie zrobił byłoby to zbyt podejrzane, nie brawo dla Reyny, za mądrze to ona nie postąpiła, ale jak chciała się bawić w podszywanie, to niech teraz dziewczyna ma nauczkę.
Dalszej weny :).
Dziękuję za twój komentarz :) Rayna wplątała się w niezłą sieć kłamstw, a co z tego wyniknie... No cóż...
UsuńDellirah
No nieźle, to się wpakowała...
OdpowiedzUsuńSiedzą w tym barze i on mówi, że chciał jej zadać to pytanie od początku. I myślę sobie : rozgryzł ją, a on na to: nosisz doczepy? Nie powiem, rozbawił mnie tym :D Ale potem stało się to, czego się obawiałam. Poznał się na niej. W sumie kto by się nie poznał? Ta całą Shannon zrobiła coś strasznego i poświrowała, na pewno nie zachowywała się tak normalnie, jak Rayna. No i skoro to jest przyjaciel, to na pierwszy rzut oka powinien widzieć, że coś jest nie tak.
Ciekawe, co teraz zadecyduje, co będzie od niej chciał?
Powinna wyrzucić ten telefon do jakiejś rzeki, może by jej się wtedy upiekło?
No nic, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Pozdrawiam, Dora...
cursed-child.blogspot.com
Nowy rozdział już jest, więc w nim wyjaśniłam parę kwestii :) W następnych będę odkrywać kolejne zagadki.
UsuńDziękuję, że jesteś!
Szybko wyszło na jaw, że Rayna to nie Shannon. Ale lepiej, że teraz się zorientował. Pewnie gdyby zrobił to później to Rayna tak by mogła ją udawać, że ten by uwierzył, że to naprawdę jest Shannon.
OdpowiedzUsuńCiekawe co się wydarzy na tym spotkaniu, które przyjaciel Shannon zaplanował.
Będę czytać dalej.
Hmm, dość szybko się zorientował. Ale w trakcie czytania rozmowy miałam jakieś przeczucie, że chłopak coś podejrzewa. No i nie pomyliłam się.
OdpowiedzUsuńI co teraz? Zakładam, że Rayna będzie musiała grać Shannon przed jej rodzicami, przed znajomymi i tak dalej. A to oznaczałoby, że jej "przyjaciel" będzie musiał ją wprowadzić w świat Shannon. Czy wtedy dowie się, skąd takie podobieństwo między nimi? Och, wybacz, to opowiadanie wydaje mi się na tyle ciekawe, że już sama tworzę sobie teorie. A często tak robię, gdy coś mi się podoba. :D
Przez rozdział przeleciałam dosłownie jak burza. Nie powinnaś się martwić narracją, bo mimo iż pewnie lubujesz się w pierwszoosobowej, ta wychodzi Ci naprawdę bardzo dobrze!
No to uciekam czytać dalej! :3
Rayna stąpa po cienkim lodzie. Wybiera bardzo ryzykowne zagrania.
OdpowiedzUsuńKac morderca. Ojej, biedna, hah.
Na miejscu Rayny miałabym wyrzuty sumienia... Powinna powiedzieć o śmierci dziewczyny i nie dawać chłopakowi złudnej nadziei.
Bystry ten chłopak. Szybko się zorientował.
Shannon miała kłopoty. Niemałe. Z pewnością. I odbije się to na naszej Raynie.
W sumie, to nie liczyłam na to, ze chłopak, tak szybko się zorientuje. Shannon miała poważne kłopoty, dlatego jest to tak ryzykowne dla Rayny. Dalej nie rozumiem, po Co to robiła. No i oczywiście, co zamiarze chłopak. Wydaje on mi się trochę tajemniczy. A wiadomo, ze po takim szoku, może nie myśleć do końca racjonalnie. No i przede wszystkim, co ustali policja. Dalej nie rozumiem trochę postępowania głównej bohaterki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
W ogóle dopiero teraz zauważyłam jak genialnym pomysłem jest pisanie takich króciutkich opowiadań. Nie trzeba wysilać mózgu w celu wymyślenia długieego ciągu wydarzeń - ponieważ można zająć się konkretami. Ale przejdźmy do konkretów.
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że chłopak tak szybko zorientuje się, że to nie prawdziwa Shanon. Detektyw się znalazł ;)
Przyznam, że podczas tej sceny pod klubem wstrzymałam oddech :)
Ogólnie to dziwię się Raynie, że nie ma koszmarów po tym, co zobaczyła feralnej nocy. Ja bym chyba poszła w ślady Shanon :>
Pozdrawiam :) I naturalnie zapraszam do siebie: you-give-me-breath.blogspot.com
Szczerze to nie wiem po co ta idiotka się w to władowała. Mnie by w życiu nie przyszło do głowy, by udawać kogoś kim nie jestem, bo sama też nie chciałabym być tak oszukiwana. Była naiwna jeśli myślała, że nikt się nie zorientuje. Ciekawe co ją zdradziło, akcent?
OdpowiedzUsuńNajbardziej jednak uderzył mnie tu moment, gdy pomimo niewygodnych butów czuła się dobrze. Jak mogła czuć się dobrze w takiej sytuacji, bez stresu, itd, gdy ciągle musiała się zastanawiać nad tym co powiedzieć, jak się zachować, by nie wyszło na jaw kim jest naprawdę?
Dziwiłam się, że on z nią jeszcze tak spokojnie rozmawiał i że jej nie przypierdolił. Ja w nerwach, to bym takiej osobie, co by się np podszywała pod mojego przyjaciela, chyba bym natrzaskała i to niemało, a ja zwykle jestem bardzo spokojną osobą, która nie używa przemocy.
Wydaje mi się, że przechodnie mogli w nich dostrzegać kłócącą się parę i zwyczajnie się nie wtrącać, przecież nie wtrącanie się do nieswoich spraw jest na porządku dziennym i to chyba wszędzie i Australia pod tym względem nie jest żadnym wyjątkiem. Nie musieli przecież wmawiać sobie że para się żartobliwie przepycha, by przejść obok awantury obojętnie.